Rewolucja w Syrii oferuje niezwykłe możliwości geopolityczne i humanitarne. Państwa zachodnie powinny szybko i zdecydowanie podjąć akcję w celu usunięcia dyktatora Baszara al-Assada i jego otoczenia. Z ich usunięcia wyjdzie wiele dobrego.
Syryjczycy zrywający portrety Assadów: Baszara (po lewej) i jego ojca Hafeza. |
Jednak Baszar jest przede wszystkim głównym sojusznikiem Teheranu. Pomimo panującego na Zachodzie przekonania, że sojusz syryjsko-irański to małżeństwo z rozsądku, przetrwał on zmiany okoliczności i personelu przez ponad trzydzieści lat. Według Jubin Goodarzi wynika to z "szerszych, długoterminowych interesów wynikających z priorytetów bezpieczeństwa narodowego" obu krajów.
Syryjska intifada już zdołała osłabić prowadzony przez Iran "blok oporu", poprzez dystansowanie się Teheranu od Assada i spowodowanie podziałów wśród irańskich przywódców. Syryjscy protestujący palą irańskie flagi; gdyby (sunniccy) islamiści przejęli władzę w Damaszku, z pewnością zakończą związki z Teheranem, poważnie ograniczając wielkie ambicje mułłów.
Kurdowie żądający obywatelstwa w Qamiszli w Syrii w kwietniu 2011 roku. |
Niepokoje w Syrii dają szansę Libanowi, który znajdował się pod syryjskim butem od 1976 roku. Problemy w Damaszku dają też szansę izraelskim strategom zająć się, przynajmniej na razie, innymi międzynarodowymi kłopotami kraju.
Polityka wewnętrzna: w nadzwyczaj dumnym wywiadzie poświęconym wydarzeniom w Tunezji i Egipcie, udzielonym zaledwie w kilka tygodni przed wybuchem niepokojów w jego własnym kraju 15 marca, Baszar al-Assad wytłumaczył beznadzieję, z którą mierzą się także jego poddani: "Kiedykolwiek mamy do czynienia z powstaniem, jest oczywiste, że mamy do czynienia z gniewem wywodzącym się z desperacji".
Słowo desperacja bardzo dobrze podsumowuje sytuację Syryjczyków. Od 1970 roku krajem rządzi ze stalinowską bezwzględnością, niewiele lżejszą niż ta Saddama Husseina w Iraku, dynastia Assadów. Bieda, nierówności społeczne, korupcja, stagnacja, opresja, strach, izolacja, islamizm, tortury i masakry są na porządku dziennym w państwie Assadów.
Artykuł w marcowym wydaniu Vogue promujący żonę Baszara al-Assada. |
Jednym z potencjalnych zagrożeń wynikających ze zmiany reżimu jest wybuch rewolucji skierowanej nie tylko przeciwko klanowi Assadów, lecz także przeciwko społeczności Alawitów, skrytej sekty post-islamskiej, której członkowie stanowią około jednej ósmej populacji Syrii. Dominują rządy od 1966 roku, powodując wrogość większości sunnitów. Sunnici przeprowadzają intifadę, a Alawici wykonują brudną robotę zabijając i represjonując ich. Nie będzie to przewrót w stylu Egiptu czy Tunezji, te napięcia mogą doprowadzić do rzezi a nawet wojny domowej – inne państwa muszą przygotować się na taką ewentualność.
W czasie gdy w Syrii panuje impas, protestujący wypełniają ulice a reżim ich zabija, polityka zachodnia może dokonać decydującej zmiany. Steven Coll z "New Yorkera" ma rację, mówiąc, że "Czas na targowanie się z Assadem minął". Należy pozbyć się lęków przed destabilizacją, jak słusznie zauważył to analityk Lee Smith "nie może być gorzej niż za czasów reżimu Assada". Czas odsunąć Baszara od władzy, ochronić niewinnych Alawitów i poradzić sobie z "diabłem, którego nie znamy".