Czy ktoś jeszcze zauważył podobieństwo między dwoma wiadomościami w mediach dotyczącymi Bliskiego Wschodu – telefonem między prezydentami Iranu i Stanów Zjednoczonych i przegłosowaniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 2118, która wzywa do "natychmiastowego zniszczenia" syryjskiej broni chemicznej? W obu wypadkach:
- od dawna panujący tyran (Ali Chamenei, Baszar Al-Assad) wyciąga rękę w stronę Zachodu
- tyrani sygnalizują domniemane reformy (uśmiechnięty Hassan Rouhani, Assad przyznający, że ma broń chemiczną i gotowy do jej oddania)
- "Co? My i broń masowego rażenia?", pytają. "W ogóle nie jesteśmy zainteresowani".
Nazwijcie mnie sceptykiem, ale nauczyłem się przez lata, że pesymizm jest dobry dla kariery analityka bliskowschodniego. Zarówno irański jak i syryjski rząd wykazały duże zaangażowanie w osiągnieciu możliwości budowy broni masowego rażenia i wydaje mi się nieprawdopodobne, by teraz chcieli ją oddać.
Mam tylko nadzieję, że USA i inne rządy nie padną ofiarą manipulacji i opóźnień. Jednak biorąc pod uwagę, kto siedzi w Białym Domu, wydaje się to całkiem prawdopodobne, szczególnie w wypadku Iranu.