Decyzja powzięta w ubiegłym tygodniu przez Islamic Society of Boston (Islamskie Stowarzyszenie Bostonu - ISB), aby wycofać pozew przeciwko 17 oskarżonym, w tym przeciwko ekspertowi w dziedzinie anty-terroryzmu Stevenowi Emersonowi, daje powody by zająć się prawnymi ambicjami radykalnych islamistów.
Do procesu doszło z tego powodu, że 22 listopada 2002 roku - niedługo po położeniu kamienia węgielnego pod wart 22 miliony dolarów budynek Islamskiego Centrum ISB - media i wiele organizacji nie nastawionych na zysk zaczęło zadawać pytania o trzy główne sprawy: dlaczego ISB zapłaciło miastu Boston mniej niż połowę wycenionej wartości działki pod budowę; dlaczego zatrudniony przez urząd miasta pracownik, który jest także członkiem zarządu ISB, zbierał pieniądze na Centrum pod szyldem bostońskich podatników, podróżując po Bliskim Wschodzie; i jakie są powiązania ISB z radykalnym islamem?
Pod fali krytycznych publikacji i wypowiedzi, w maju 2005 roku ISB zwróciło się przeciw krytykom, oskarżając ich przed sądem o naruszenie dobrego imienia Stowarzyszenia i spiskowanie w celu naruszenia praw obywatelskich jego członków przez podejmowanie „zorganizowanych i skoordynowanych wysiłków w celu pozbawienia strony skarżącej…jej podstawowych praw do wolnego stowarzyszania się i swobodnego praktykowania religii”.
Proces sądowy w tej sprawie nękał bostończyków przez dwa długie lata, szczególnie szkodząc stosunkom żydowsko-muzułmańskim. Ale też pozwolił odkryć, że choć oskarżeni zajmowali się rutynowym zbieraniem informacji i angażowali się w polityczne spory, nie mieli nic do ukrycia, podczas gdy rozprawy obnażyły przykłady ekstremizmu i oszustwa po stronie skarżących. Przekonani o tym, że sami mają słabe strony, 29 maja br. przedstawiciele ISB wycofali swe oskarżenie, jak również wiele zażaleń na rzekome „fałszywe oświadczenia” – nie uzyskawszy ani centa odszkodowania.
Dlaczego ten spór ma znaczenie nie tylko dla stron procesu?
Ruch islamistyczny ma jakby dwa skrzydła: jedno posługujące się przemocą, a drugie zgodne z prawem. Oba skrzydła działają osobno, lecz często wzajemnie wspierają się. Rzeczywista koordynacja między nimi wyszła na jaw w sierpniu 2006 roku w Wielkiej Brytanii, kiedy islamistyczny establishment w tym kraju wykorzystał spisek na lotnisku Heathrow, którego celem było zniszczenie samolotów pasażerskich nad Atlantykiem, jako okazję do wywarcia nacisku na rząd Blaira, aby ten zmienił swą politykę.
Podobne podejście tłumi otwartą dyskusję na temat proroka Mahometa, Koranu, islamu i muzułmanów. Gwałtowne zamieszki, które pochłonęły setki ofiar śmiertelnych, wybuchały przeciwko Szatańskim wersetom, duńskim karykaturom i papieżowi Benedyktowi, tworząc klimat zastraszenia, który służy takim procesom sądowym jak ten, wytoczony przez ISB. Jak odnotował pan Emerson, któremu Muslim Public Affairs Council (Muzułmańska Rada ds. Publicznych) ostatnio groziła procesem za jego rzekomo fałszywe oświadczenia: - Podejmowanie działań prawnych stało się głównym orężem radykalnych organizacji islamistów, które dążą do zastraszenia i uciszenia swych krytyków.
Takie pozwy sądowe, jak zainicjowany przez ISB, są często zaborcze, wysuwane bez poważnej rachuby na zwycięstwo, lecz podejmowane w celu doprowadzenia do bankructwa, zdezorientowania, zastraszenia i zdemoralizowania pozwanych. Oskarżyciele mniej liczą na zwycięstwo, a bardziej na zmęczenie pozywanych przed sąd badaczy i analityków, którzy – nawet jeśli wygrają proces – zapłacą wysoką cenę straconego czasu i pieniędzy. Oto dwa przykłady:
-
Khalid bin Mahfouz przeciwko Racheli Ehrenfeld: pani Ehrenfeld napisała, że Bin Mahfouz miał powiązania finansowe z al-Kaidą i Hamasem. Pozwał ją w styczniu 2004 roku przed przychylny mu brytyjski sąd. Wygrał przez wyrok zaoczny, uzyskując 30 000 funtów odszkodowania i przeprosiny.
-
Iqbal Unus przeciwko Ricie Katz: jego dom został przeszukany w trakcie operacji amerykańskich władz pod kryptonimem Green Quest. Unus pozwał panią Katz, która jest ekspertem ds. anty-terroryzmu nie zatrudnionym przez rząd USA, oskarżając ją w marcu 2004 roku o to, że była odpowiedzialna za najazd na jego dom. Pan Unus przegrał proces i musiał zapłacić koszta sądowe za panią Katz.
Council on American-Islamic Relations (Rada Stosunków Amerykańsko-Islamskich - CAIR) rozpoczęła serię takich pozwów w roku 2003 i zapowiedziała ambitny program zbierania pieniędzy na procesy. Lecz po załamaniu się trzech procesów, a w szczególności po fiasku procesu przeciwko Andrew Whiteheadowi z Anti-CAIR, w kwietniu 2006 roku Rada szybko doszła do wniosku, że nie tędy droga. Sfrustrowany stawaniem przed sądem jeden z członków kierownictwa CAIR pocieszał się, że „edukacja jest lepsza niż litygacja”.
Pomimo porażek, islamiści dalej mają nadzieję – jak odnotował Douglas Farah – że procesy sądowe spowodują iż badacze i analitycy „zmęczą się z powodu kosztów i kłopotu i po prostu zamkną buzię”. Miesiąc temu organizacja KinderUSA pozwała do sądu Matthewa Levitta – specjalistę od wykrywania sposobów finansowania terroryzmu – oraz dwie organizacje za stwierdzenie, że KinderUSA przekazuje fundusze Hamasowi. Trzeba przyjąć, że islamiści planują dla swych krytyków dalsze przykre doświadczenia w sądach.
To skłania mnie do następującej zapowiedzi: The Middle East Forum zakłada „Projekt prawny”, który ma chronić badaczy i analityków, zajmujących się walką z terrorem i islamizmem. Ich bardzo istotna praca nie może hamowana przez zastraszanie w sądach. W przypadku wytoczenia im sprawy sądowej, powinni być „uzbrojeni” w wystarczające fundusze i najlepszych obrońców sądowych.
Prospekt na www.MEForum.org/legal-project.php przedstawia najważniejsze założenia Projektu. Aby dołączyć się do naszych wysiłków, prosimy o kontakt z Forum pod adresem: LegalProject@MEForum.org.